MAGIA MAKIJAŻU. CZYLI O TYM JAK NASZ MAKIJAŻ DZIAŁA NA INNYCH
Czy nie macie czasem wrażenia, że pomalowane, ładnie ubrane, z zadbanymi paznokciami i w szpilkach jesteście traktowane przez ludzi inaczej? Czy powinno tak być? Czy trzeba się na to godzić?
Bardzo często można mnie spotkać bez makijażu. Nie oznacza to, że jestem zaniedbana, po prostu nie maluje się. Nie maluje się kiedy zaplanuje, że popołudniu zrobię tutorial na stronę. Nie maluje się kiedy spieszę się do pracy, nie maluje się na uczelnie i idąc na zakupy. Czy to źle? Nie sądzę. Tak samo ok jest nie malowanie się jak nakładanie makijażu zawsze. To wybór każdej z nas.
W każdym razie tak idąc przez życie bez grama makijażu zauważyłam, że jestem wtedy traktowana inaczej. Inaczej też jestem traktowana kiedy jestem pomalowana mocniej, odważniej. Bardziej seksownie. Serio. Zaraz podam Wam kilka przykładów.
Nigdzie nie jestem tak szybko szufladkowana jak w Sephorze albo Douglasie. Nie wiem czy dziewczyny pracujące w punktach, które ja odwiedzam przeszły jakieś specjalne testy, czy po prostu źle trafiam, ale jeżeli trafię tam bez makijażu sytuacja jest o-kro-pna.
Sytuacja pierwsza. Wchodzę do Sephory niedaleko mojego mieszkania. Mam niedaleko, wpadłam przy okazji zakupów w Carefourze zupełnie nie planując tego. Mam więc na sobie legginsy, bluzę od dresu i balerinki. Nie mam makijażu ani pomalowanych paznokci. Włosy też raczej w nieładzie, ale nie wyglądam, no nie wiem, na bezdomną? Co nie znaczy, że bezdomną można traktować gorzej. Od progu niczym cień przykleja się do mnie ochroniarz. Śledzi każdy mój krok, zaczynam czuć się jak złodziej, a chciałam rozejrzeć się tylko za prezentem dla mamy. Rozglądam się już dość długo ale nikt (oprócz ochroniarza) nie zwraca na mnie uwagi, pracownice rozmawiają między sobą kompletnie mnie ignorując. W końcu decyduję się na jeden z samoopalaczy, niestety brakuje przy nim ceny. Spokojnie sama szukam pomocy u prze-mi-łej sprzedawczyni. Puenta? Na pytanie "Ile kosztuje" otrzymuje odpowiedź "Ooj duużooo" okraszoną współczującym wyrazem twarzy. Oddaje jej kosmetyk i od razu wychodzę. Cenę oczywiście poznałam dopiero przez internet. I wiecie co? Kupiłabym.
Sytuacja druga. Zupełnie odwrotna. Wchodzę do Sephory i... wyglądam super! Mam sukienkę, różową kopertówkę i szpilki. Idę właśnie na ślub znajomych a, że mam zrobić makijaż pannie młodej szukam kępek rzęs, których zapomniałam kupić innego dnia. W drodze po nie zaczepiają mnie trzy (!) sprzedawczynie pytając w czym to mogłyby mi one pomóc. Przy kasie dostaję dziesięć próbek perfum, różu, kremik na dzień i na noc. "Może się Pani zdecyduje na któryś!" Serio?
Niesamowite, prawda? Dwie sytuacje w których zostałam potraktowana w zupełnie inny sposób, oba przykłady dotyczą akurat tej samej perfumerii, ale zdarza się to też w innych miejscach. W autobusie kiedy próbuje kupić bilet u kierowcy. W kolejce po bilety w kinie. Przy kasie w supermarkecie. W wielu wielu sytuacjach ludzie są milsi kiedy zrobię makijaż, zadbam o ładny strój, włożę trochę wysiłku w mój wygląd.
Dlaczego ludzie oceniają innych po wyglądzie? Dlaczego sprzedawcy zakładają, że dziewczyna w pełnym makeupie kupi więcej niż dziewczyna w dresie? Dlaczego kierowca sprzeda mi bilet kiedy wyglądam ładniej? Książki o psychologii mówią, że atrakcyjny wygląd budzi w nas przyjemniejsze emocje, od razu oceniamy taką osobę przychylniej.
A jak jest w praktyce? Zauważyłyście, że ludzie oceniają Was inaczej zależnie od tego jak się ubierzecie i pomalujecie? Albo czy Wy oceniacie innych w ten sposób?
Niesamowite, prawda? Dwie sytuacje w których zostałam potraktowana w zupełnie inny sposób, oba przykłady dotyczą akurat tej samej perfumerii, ale zdarza się to też w innych miejscach. W autobusie kiedy próbuje kupić bilet u kierowcy. W kolejce po bilety w kinie. Przy kasie w supermarkecie. W wielu wielu sytuacjach ludzie są milsi kiedy zrobię makijaż, zadbam o ładny strój, włożę trochę wysiłku w mój wygląd.
Dlaczego ludzie oceniają innych po wyglądzie? Dlaczego sprzedawcy zakładają, że dziewczyna w pełnym makeupie kupi więcej niż dziewczyna w dresie? Dlaczego kierowca sprzeda mi bilet kiedy wyglądam ładniej? Książki o psychologii mówią, że atrakcyjny wygląd budzi w nas przyjemniejsze emocje, od razu oceniamy taką osobę przychylniej.
A jak jest w praktyce? Zauważyłyście, że ludzie oceniają Was inaczej zależnie od tego jak się ubierzecie i pomalujecie? Albo czy Wy oceniacie innych w ten sposób?
Jak dla mnie to świadczy o braku profesjonalizmu tych sprzedawczyń. Jeśli uważają, że zakupy zrobi u nich tylko ktoś elegancko ubrany i pomalowany, to... no cóż... jeśli mają prowizję od sprzedaży, to sporo tracą. ;-)
OdpowiedzUsuń(Sama zwykle ubieram się luźno, a potrafię sporo wydać w takich przybytkach).
Dokładnie, jeśli chcę zrobić zakupy to zwykle wydam ile sobie zaplanowałam na to co chcę a to czy mam na sobie dres czy sukienkę nie ma żadnego znaczenia :D
UsuńPowiem Ci, że mam takie same odczucia, ostatnio rozmawiałyśmy o tym z siostrą. U mnie różnica jest ogromna, kiedy nałożę makijaż, choćby dlatego, że mam trądzik różowaty i mam mocno zaczerwienioną cerę. I jak jestem w makijażu, ubrana ładnie, to nawet kierowcy mnie chętniej przepuszczają na pasach. Nie należę do szczególnie urodziwych osób, ale różnica w traktowaniu mnie jest kolosalna... To JEST smutne, ale nie wiem, czy to można zmienić :( Sama oczywiście nie oceniam po wyglądzie, fajnie jak ludzie są zadbani, ale to niekoniecznie idzie w parze z noszeniem makijażu przecież.
OdpowiedzUsuńTak w ogóle, to zauważyłam, że Panie z Obey Your Body w jednej z galerii nigdy mnie nie zatrzymują z propozycją przetestowania jakichś kosmetyków, kiedy jestem bez makijażu. A jak ostatnio byłam w pełnym mejkapie i szłam z torbą z zakupami z MAC, od razu mnie zaczepiły. Akurat w Douglasie i w Sephorze nie miałam nigdy podobnych sytuacji, może dlatego, że rzadko jednak bywam.
No tak, przecież można mieć na sobie fajny dres, być mega zadbanym i iść na zakupy :D Sama kocham dresy <3 Makijażu też nie trzeba zawsze mieć :)
UsuńOj znam to bardzo dobrze. Tylko u mnie tak jest w Naturze jak jestem wypindrzona to nie mogę się od nich opędzić, a jak weszłam przypadkiem w T-Shircie i jeansach to jestem jakby niewidzialna.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o przykład z pytaniem o cenę, zawsze działa tu odrobina strachu, spytaj o przełożonego bo sprzedawczyni jest nieprzyjemna a zobaczysz zaraz wszystko się zmieni.
Tak, wiem jest to wredne, ale czy fakt że jesteś ubrana inaczej niż one by chciały zwalnia je z obsługi Ciebie?
Tajemniczy klient działa tak samo i dziewczyna po takiej akcji traci pracę.
A w Naturze to bardzo często jestem niewidzialna :D Bardzo rzadko ktoś mi coś proponuje, ale też nie patrzą ciągle co robię :D
UsuńA z tymi Tajemniczymi to różnie jest, sama kiedyś pracowałam ;D
Też tak nieraz mam, że gdy jestem umalowana niektórzy ludzie traktują mnie inaczej. Na szczęście w większości sytuacji jest normalnie, mieszkam w małej wsi więc ludzie się raczej znają i nie ma przykrych spojrzeń, a jak wychodzę na miasto raczej zawsze się maluję, bo mam dużo przebarwień i trądzik i po prostu lepiej czuję się w makijażu, pewniej. :)
OdpowiedzUsuńOj kochana skąd ja to znam. Przez takie zachowanie ekspedientek zrazilam się do robienia zakupów w Douglasie i Sephorze chociaż w innych sklepach też się tak zdarza np:W głupim Auchan. Staram się ignorować takie zachowanie i robić swoje ale czasem jak mam zły humor to zwracam paniom uwagę na ich chamskie zachowanie co wywołuje u nich nie małe oburzenie.
OdpowiedzUsuńDobrze, że zwracasz im uwagę :) Sama muszę się przemóc i powiedzieć kiedyś chodzącym za mną ochroniarzom co o tym myślę ;)
UsuńWiele razy to przeżyłam na własnej skórze... już same ekspedientki mnie tak nie denerwują, ale ci ochorniarze... najgorsi w Rossku, chodzą za tobą jak cień (dobrze, że w jednym pracuje mój kolega, to mam spokój :P)
OdpowiedzUsuńW Sephorze jeszcze się nie spotkałam z takim zachowaniem, ale może dlatego, że jak pamiętam to chyba wyglądałam "na ich standardy" ;))
Ciekawostka: mój były chłopak pracował kiedyś w sklepie z RTV/AGD i powiedział, że "ci w garniturach nigdy nic nie kupują, tylko udają, że się znają na sprzęcie, a przyjdzie ci taki chłop ze wsi w gumiakach, że mu jeszcze słoma wystaje i kupi sprzętu za kilkanaście tysięcy..."
Więc chyba nie warto oceniać książki po okładce ;)