Polecane posty

KOBO NUDE GODDES

 


 

Wszyscy zawsze z wypiekami na twarzy czekamy na nowości Kobo od Daniela Sobieśniewskiego. Tego lata są to kredki do ust w sześciu odcieniach nude oraz róż i bronzer do konturowania twarzy. Takich nowości potrzebowaliśmy. 


Dzisiaj zajmiemy się bronzerem i różem z kolekcji Nude Goddes. Róż i bronzer mają przepiękne opakowania ze złotymi zdobieniami. Oba mają w środku lusterko, są ciężkie, solidne. Opakowania zamykają się bardzo mocno. Tak mocno, że mi jest bardzo ciężko je otwierać (od kilku lat noszę krótkie paznokcie i nie mam czym "zahaczyć" wieczka). Za każdym razem mam z tym spory problem i w ruch idą najróżniejsze przedmioty (nóż, pęseta, długopis, cokolwiek czym mogę podważyć opakowanie). Być może trafiłam uszkodzone opakowania, a może po prostu one takie są. 

 


 

 

BRONZER KOBO NUDE GODDES


W opakowaniu bronzer wydaje się bardzo ciepły, wręcz pomarańczowy, ale nałożony na skórę (szczególnie opaloną) pięknie się z nią stapia. Jego odcień jest brązowy, raczej w ciepłą stronę, ale nadal w naturalnych tonach skóry. Bronzer ma bardzo miękką, aksamitną formułę i łatwo (aż za łatwo) nabiera się na pędzel. Z tego powodu łatwo nabrać go za dużo i zrobić sobie na policzkach brzydkie plamy. Po nabraniu go na pędzel najlepiej nadmiar odcisnąć np. w papierowy ręcznik i dopiero wtedy nakładać go na twarz. Na początek lepiej nałożyć go mniej i w razie potrzeby dołożyć. Dzięki temu efekt będzie dokładnie taki jakiego oczekujemy. 

Bronzer ładnie się rozciera, daje na twarzy efekt wygładzenia. Jego intensywność można stopniować od bardzo naturalnej do zdecydowanie intensywnej. Bronzera można używać na policzki, ale także do makijażu oczu. Odcień jest bardzo ładny, twarzowy. U osób z ciemniejszą opalenizną da delikatniejszy efekt, a u bledszych mocniejszy. Jego wykończenie jest satynowe, delikatnie połyskuje na skórze. Utrzymuje się dobrze na każdym podkładzie. Jeśli nie macie dużej wprawy, nakładajcie go na przypudrowany podkład. Nałożony na mokry podkład może tworzyć plamy. 






RÓŻ KOBO NUDE GODDES

 

Róż jest intensywny, w różowym odcieniu idącym w chłodną stronę. Jego formuła jest minimalnie twardsza od bronzera, dlatego mniej nabiera się na pędzel i jest mniejsza szansa żeby nałożyć go na twarz za dużo. Raczej nie zrobicie sobie nim plam na twarzy, ale i tak polecam nadmiar odcisnąć w ręcznik i nakładać go stopniowo, warstwami. 

Róż Nude Goddes ma satynowe wykończenie, daje na twarzy efekt naturalnego rumieńca. Jego intensywność możemy stopniować od bardzo naturalnej do zdecydowanie mocniejszej. Jego odcień pięknie ożywia twarz, odmładza i dodaje świeżości (podobnie jak róż Mexmo Pink Cheek). Daje efekt wygładzenia skóry. Jego kolor ma być tak opracowany, aby dobrze współgrać zarówno z chłodnymi jak i ciepłymi typami urody. Jeszcze tego nie sprawdziłam, ale jestem w stanie w to uwierzyć. 

 


 

Efekt jakie można nimi osiągnąć bardzo mi się podoba, z przyjemnością po nie sięgam. Na co dzień najczęściej nakładam je nie tylko na policzki i czoło, ale też na powieki i taki efekt idealnie dopasowanego makijażu bardzo mi się podoba. Dajcie znać w komentarzach czy już znacie te kosmetyki, a ja mam nadzieję, że uda mi się przetestować też kredki z tej serii, jednak ciągle brakuje ich w mojej Naturze. 

 

Jakie są Wasze ulubione kosmetyki Kobo?

 


 

 

 

Komentarze

instagram @agatawelpa