GIORGIO ARMANI LUMINOUS SILK FOUNDATION
Kiedyś uwielbiałam mocno kryjące podkłady, koniecznie o matowym wykończeniu. Dziś nie wyobrażam sobie na swojej twarzy innego wykończenia niż Glow. I mimo, że taki totalny Glow gryzie się z moim poczuciem estetyki, to moimi ulubionymi podkładami stały się te dające efekt naturalnie połyskującej skóry.
A skoro na zdjęciu widzicie już podkład Giorgio Armani Luminous Silk, to pewnie domyślacie się, że z nim taki właśnie efekt można osiągnąć. Nie jest to tani produkt, dlatego cieszę się, że jest dostępny też w mniejszej pojemności. Pełnowymiarowe opakowanie podkładu Giorgio Armani ma 30 ml, z kolei jego miniatura aż 18 i kosztuje około 170 złotych (kiedy duża butelka to koszt 290 złotych). Jeśli traficie na promocje -20% to „mini” opakowanie kupicie nawet za 130 złotych, co brzmi zdecydowanie lepiej i łatwiej mi wydać tyle na luksusowy produkt, niż prawie 300. Mała buteleczka ma tez ten plus, że mam większą szanse zużyć całe opakowanie, zanim minie termin ważności.
Opakowanie, a właściwie opakowanie miniatury, bo tylko je mogę ocenić, wygląda bardzo solidnie i elegancko. Jest minimalistyczne, z najważniejszymi tylko informacjami na opakowaniu i błyszcząca, czarną zatyczką, na której umieszczone zostało logo marki. Całość prezentuje się bardzo ładnie. Buteleczka podkładu ma pompkę, która działa sprawnie i wyciąga średnią ilość podkładu (w moim przypadku potrzeba dwóch pompek).
KUP PODKŁAD GIORGIO ARMANI LUMINOUS SILK
Podkład Giorgio Armani Luminous Silk Foundation ma lekką, lejącą formułę. Nałożony delikatnie zastyga, a jego wykończenie jest naturalnie połyskujące, ale nie mokre. Podkład rozświetla twarz, ale nie wygląda ona na spoconą czy mokrą, co dla mnie jest zaletą. Podkład naturalnie odbija światło, a dzięki temu, że delikatnie zastyga jest bardzo trwały.
Jego krycie określiłabym jaki średnie+. Twarz jest ujednolicona, ale większe niedoskonałości trzeba zakryć używając korektora. Bardzo ładnie wygląda nakładany palcami, gąbeczką, a nawet pędzlem. Szybko stapia się ze skórą, dając efekt „nowej, lepszej cery”. Podkład nie obciąża skóry, po demakijażu nie jest ona zmęczona makijażem, a raczej sprawia wrażenie dodatkowo wypielęgnowanej. W ciągu dnia łatwo zapomnieć, że ma się na sobie makijaż.
Wybór kolorów jest bardzo duży, ja mam dwa: 4 oraz 5,5, a w gamie jest ich około 20. Odcienie są podzielone na chłodne, ciepłe i neutralne. Przy takiej ilości kolorów wybór nie jest łatwy, ale myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Ja wybierałam „na oko”, po zdjęciach z internetu i te dwa kolory sprawdzają mi się u wielu Klientek, a kolor 4 jest prawie idealny dla mnie. Trzeba pamiętać, że każdy podkład jeśli zastyga (nawet lekko) może delikatnie zmienić swój odcień, dlatego najlepiej patrzeć na kolor po 5-10 minutach. Oczywiście jeśli możecie go sprawdzić na żywo. W Szczecinie nie było takiej opcji.
Aktualnie podkład Giorgio Armani jest w moim „Top 3” rozświetlających podkładów. Nie jest to kosmetyk tani, ale używając go na sobie i na innych widzę, że jest wart swojej ceny i pewnie kupię kolejne opakowania.
Jakie są Wasze ulubione podkłady rozświetlające? Niedługo pokażę Wam dwa kolejne, które uwielbiam!
Wygląda przepięknie ten podkład. Jeśli są mniejsze opakowania, to bardzo chętnie :)
OdpowiedzUsuń