DR. IRENA ERIS INSTITUTE SOLUTIONS
Institute Solutions to zabieg, który pokochacie od pierwszego wejrzenia, jeżeli jesteście fankami glinek. Jeśli nie- także go pokochacie. Wystarczy, że zobaczycie jak perfekcyjna będzie po nim skóra. Jak gładka, miękka i idealnie nawilżona się stanie. Co Wy na to?
DR. IRENA ERIS INSTITUTE SOLUTIONS
Zabieg składa się z dwóch etapów, z dwóch maseczek, które trzymacie na twarzy około 10-15 minut. Powiedziałabym, że to pielęgnacja na którą trzeba znaleźć czas. Takie domowe SPA (jak na dr. Irenę Eris przystało), kiedy macie czas żeby trochę się porozpieszczać. W skład zestawu wchodzi czarna maska o działaniu oczyszczającym oraz maska liftingująca ze złotą algą.
Cały zestaw to 6 tubeczek z maseczkami, po 3 z każdego rodzaju. Każda taka tubka to 10 ml produktu, który powinien wystarczyć na około 3 aplikacje. Tubki są miękkie, łatwo wydobyć z nich kosmetyk. Tubki są zakręcane, łatwo więc przechowywać kosmetyk, tak aby się nie zepsuł.
Maseczki może stosować każdy, bez względu na rodzaj cery. Cena takiego zestawu to 195 złotych, znajdziecie go np. w perfumeriach Douglas.
Maseczki może stosować każdy, bez względu na rodzaj cery. Cena takiego zestawu to 195 złotych, znajdziecie go np. w perfumeriach Douglas.
MASKA OCZYSZCZAJĄCA Z CZARNĄ BRAZYLIJSKĄ GLINKĄ
Czarna maska z glinką to pierwszy etap zabiegu. Maska ma usunąć wszelkie zanieczyszczenia, dotlenić skórę i ujędrnić ją, a także poprawić mikrokrążenie (możecie odczuwać to przez delikatne mrowienie na skórze).
Pierwsze co mnie zaskoczyło to jej zapach. Maska pachnie niczym męskie perfumy, mam wrażenie, że znam ten zapach, ale nie mogę przypomnieć sobie, co to takiego. Jej konsystencja jest kremowa, gęsta, wyczuwalne są drobinki. Producent zaleca trzymać maskę na skórze około 10 minut i tak też ją stosowałam. Po tym czasie maskę należy dokładnie zmyć z twarzy i nałożyć drugą- złotą.
Moją pielęgnacją zawładnęły maski w płachcie, możecie sobie więc wyobrazić jak męczące było dla mnie zmywanie z twarzy czarnej maski z glinką. Najgorsza kara, którą na szczęście wynagrodziło mi to jak miękka i gładka jest po niej moje skóra. Po prostu idealna, a przecież to jeszcze nie wszystko.
Pierwsze co mnie zaskoczyło to jej zapach. Maska pachnie niczym męskie perfumy, mam wrażenie, że znam ten zapach, ale nie mogę przypomnieć sobie, co to takiego. Jej konsystencja jest kremowa, gęsta, wyczuwalne są drobinki. Producent zaleca trzymać maskę na skórze około 10 minut i tak też ją stosowałam. Po tym czasie maskę należy dokładnie zmyć z twarzy i nałożyć drugą- złotą.
Moją pielęgnacją zawładnęły maski w płachcie, możecie sobie więc wyobrazić jak męczące było dla mnie zmywanie z twarzy czarnej maski z glinką. Najgorsza kara, którą na szczęście wynagrodziło mi to jak miękka i gładka jest po niej moje skóra. Po prostu idealna, a przecież to jeszcze nie wszystko.
MASKA REWITALIZUJĄCA ZE ZŁOTĄ ALGĄ
Druga część zabiegu to złota maska rewitalizująca. Jej zadaniem jest intensywne nawilżanie skóry, wygładzenie jej i nadanie miękkości. Maskę trzymamy na skórze 15 minut, a później wklepujemy nadmiar opuszkami palców.
Moja skóra spija ją jak szalona. Robiłam ten zabieg już trzy razy i za każdym razem moja skóra spija tą maskę w całości, po tych 15 minutach nie mam już co wklepywać, żadnych "nadmiarów", nie istnieją. Bardzo podoba mi się, że skóra jest po nałożeniu tej maski fajnie nawilżona, gładziutka i rozświetlona. Ten efekt rozświetlenia to coś co pokochałam od pierwszego użycia.
Efekty stosowania tego zabiegu przerosły moje oczekiwania. Skóra jest po nich tak idealna, że mam ochotę ciągle jej dotykać. Jest miękka, elastyczna, napięta. Wygląda sto razy lepiej.
Maseczki dr. Irena Eris nie zastąpią mi masek w płachcie, które mogę zrobić nawet mając bardzo mało czasu, ale na pewno urozmaicą moją pielęgnacje i pozwolą się zrelaksować po ciężkim dniu. Świetnie sprawdzają się, kiedy mamy więcej czasu dla siebie i chcemy zadbać o swoją skórę, poprawić sobie samopoczucie i odpocząć.
Jakie maseczki robicie sobie najczęściej? Wybieracie gotowe czy lubicie przygotować maseczkę samodzielnie?
Moja skóra spija ją jak szalona. Robiłam ten zabieg już trzy razy i za każdym razem moja skóra spija tą maskę w całości, po tych 15 minutach nie mam już co wklepywać, żadnych "nadmiarów", nie istnieją. Bardzo podoba mi się, że skóra jest po nałożeniu tej maski fajnie nawilżona, gładziutka i rozświetlona. Ten efekt rozświetlenia to coś co pokochałam od pierwszego użycia.
Efekty stosowania tego zabiegu przerosły moje oczekiwania. Skóra jest po nich tak idealna, że mam ochotę ciągle jej dotykać. Jest miękka, elastyczna, napięta. Wygląda sto razy lepiej.
Maseczki dr. Irena Eris nie zastąpią mi masek w płachcie, które mogę zrobić nawet mając bardzo mało czasu, ale na pewno urozmaicą moją pielęgnacje i pozwolą się zrelaksować po ciężkim dniu. Świetnie sprawdzają się, kiedy mamy więcej czasu dla siebie i chcemy zadbać o swoją skórę, poprawić sobie samopoczucie i odpocząć.
Jakie maseczki robicie sobie najczęściej? Wybieracie gotowe czy lubicie przygotować maseczkę samodzielnie?
Ja poprosze z algą :)
OdpowiedzUsuńZłota alga, to na pewno coś dla mnie!!! Ostatnio polubiłam z maseczką z glinki z L'oreal - jest świetna :)
OdpowiedzUsuńMuszę je sprawdzić, słyszałam już o nich dużo dobrego :)
UsuńNie znam produktów, ale prezentują się super.
OdpowiedzUsuńZ algą to zdecydowanie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam tych produktów, ale kuszą. ;-)
OdpowiedzUsuńSą super! :D
UsuńLubię Dr Irenę Eris, więc i z tymi kosmetykami bym się pewnie polubiła ;)
OdpowiedzUsuńzłoto w kosmetykach mnie podrażnia
OdpowiedzUsuń