MASKI GLAMGLOW- CZY WARTO? | YOUTH MUD MASK & THIRSTYMUD HYDRATING TREATMENT
Maski Glamglow stały się w sieci tak popularne, że aż mi głupio pisać, że nie jestem z nich zadowolona. Powiem Wam za to, że jestem zadowolona, że nie zdecydowałam się zainwestować w pełnowymiarowy produkt za około 200 złotych, ale w o wiele tańsze miniaturki. Wybrałam dwie maski, które po recenzjach na blogach najbardziej mnie zainteresowały: Youth Mud Mask oraz Thirstymud Hydrating Treatment.
GLAMGLOW YOUTH MUD MASK & THIRSTYMUD HYDRATING TREATMENT
MINIATURKI GLAMGLOW
Miniaturki masek Glamglow są dostępne w Sephorze i Douglasie. W Sephorze kosztują 39 złotych, w Douglasie 55, ale dostępne są także w większych zestawach. Pojemność miniaturek to 15g, taka ilość wystarczy na około 3 aplikacje. Ich opakowania są praktycznie identyczne jak pełnowymiarowych produktów- lubię kiedy takie detale są dopracowane.
Maska reklamowana jest jako sekret piękna i młodości. Podobno największe gwiazdy używają jej przed sesjami zdjęciowymi i na planach filmowych (jakoś ciężko mi w to uwierzyć). Maska Youth Mud Mask ma mieć działanie oczyszczające, nawilżające, przeciwzmarszczkowe. W jej składzie znajdziemy Francuską Glinkę o właściwościach minimalizujących pory i chroniących przed zanieczyszczeniami oraz Skałę Wulkaniczną, która delikatnie złuszcza naskórek i wygładza skórę. Maska według producenta nadaje się do każdego typu skóry.
Regularna cena tej maski to około 219 złotych, to całkiem sporo za 50ml produktu. Jednak po przeczytaniu efektów, które ma dać jej używanie, kto nie miałby ochoty jej wypróbować? Ja miałam. Kiedy więc nadarzyła się okazja, kupiłam miniaturkę. I bardzo dobrze, że tylko miniaturkę! Zużyłam już całe 15g maseczki, robiąc do niej 4 podejścia. Maskę nakładałam tylko na nos i czoło.
Przy pierwszej próbie nie dałam rady wytrzymać dłużej niż 2 minuty. Twarz niesamowicie mnie piekła, szczypała a kiedy udało mi się zmyć maskę z twarzy skóra okazała się być zaczerwieniona i podrażniona. Poczytałam w internecie i okazało się, że "tak może się zdarzyć" i, że dobrze mieć przy sobie buteleczkę z wodą termalną i spryskiwać nią twarz kiedy pojawi się uczucie pieczenia.
Kilka dni później, bogatsza o tą wiedzę i butelkę wody termalnej, zabrałam się do ponownego testowania maski. Nałożyłam ją nie za grubą, nie za cienką warstwą i próbowałam zmusić się do nie zmycia jej natychmiast, spryskując buzię obficie wodą. Już na etapie nakładania ta maska mnie denerwuje. Jej konsystencja jest ziarnista, błotna, zanurzone są w niej dodatkowo suszone algi, które rolują się ściągając nałożoną maskę. Kiedy maska wysycha, te paproszki odpadają brudząc wszystko naokoło. Tym razem wytrzymałam 10 minut po których marzyłam o zmyciu jej z buzi. Mimo spryskiwania wodą termalną twarz przez cały czas piekła, po zmyciu maski moja skóra znów była podrażniona i cała czerwona. Gdybym użyła jej przed ważną sesją zdjęciową albo na planie filmowym nie wyglądałabym najlepiej.
Kolejne dwie próby skończyły się dokładnie tak samo: czerwona skóra, pieczenie i łzawienie oczu (od których maska była całkiem daleko). Może jest tu jakiś składnik, który mocno mnie uczula? Albo taka mieszanka składników nie służy mojej skórze? Tak czy inaczej, cieszę się, że zdecydowałam się tylko na miniaturkę. Jej największym plusem jest zapach- lekko męski, mentolowy, świeży.
GLAMGLOW THIRSTYMUD HYDRATING TREATMENT
Z moją, bardzo często suchą, skórą nie mogę nie lubić maseczek nawilżających. Maska Glamglow ma zapewnić skórze natychmiastowe i długotrwałe nawilżenie, mogą ją stosować zarówno kobiety jak i mężczyźni. Jej konsystencja przypomina masę krówkową, zapach jest tak samo słodki.
Maskę nakładamy na twarz na około 20 minut, po tym czasie można nadmiar zdjąć chusteczką albo wklepać w skórę. U mnie po tym czasie nie było już co zbierać- moja skóra wchłonęła całą maskę. Po kilku minutach pojawia się, o wiele przyjemniejszy niż w przypadku pierwszej maski, efekt chłodzenia. Skóra po jej stosowaniu rzeczywiście jest nawilżona, jednak nie są to na tyle spektakularne rezultaty, żebym chciała kupić kolejne, większe opakowanie za 200 złotych. Moja skóra wygląda podobnie po większości masek nawilżających. Nic specjalnego.
Maskę nakładamy na twarz na około 20 minut, po tym czasie można nadmiar zdjąć chusteczką albo wklepać w skórę. U mnie po tym czasie nie było już co zbierać- moja skóra wchłonęła całą maskę. Po kilku minutach pojawia się, o wiele przyjemniejszy niż w przypadku pierwszej maski, efekt chłodzenia. Skóra po jej stosowaniu rzeczywiście jest nawilżona, jednak nie są to na tyle spektakularne rezultaty, żebym chciała kupić kolejne, większe opakowanie za 200 złotych. Moja skóra wygląda podobnie po większości masek nawilżających. Nic specjalnego.
Maski Glamglow nie zrobiły na mnie takiego wrażenia, jakiego spodziewałam się po maskach za taką cenę. Myślałam, że rzeczywiście odczuje i zobaczę różnicę, jednak ich działanie nie było na tyle niesamowite. Maska nawilżająca nie robi prawie nic, z kolei oczyszczająca podrażniła moją skórę. Niestety nie poleciłabym ich nikomu.
Używałyście masek Glamglow? Może sprawdziły się u Was? A może macie inne ulubione maski, które polecacie?
Używałyście masek Glamglow? Może sprawdziły się u Was? A może macie inne ulubione maski, które polecacie?
Bardzo mnie ciekawily te maski, czesto tak mam ze przeczekuje ten wielki szalono- pochlebny bum i potem czytam szczere recenzje. W tym wypadku znow wyszlam na plus <3
OdpowiedzUsuńnie miałam nic z tej firmy, ale sporo o niej słyszę. Choć jakoś mnie nawet bardzo nie kuszą.
OdpowiedzUsuńTe produkty chodzą za mną od jakiś czasu, muszę w końcu przetestować :)
OdpowiedzUsuń_______________
Mój blog
Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJa jestem chyba jedyną osobą, którą nie kuszą te maski :P
I bardzo dobrze ;D Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad nimi ;D
Usuńprobowalam tej czarnej i tez mnie pieklo - jednak tylko chwilę i nie bylo to nieprzyjemne :) efekt oczysczenia byl u mnie widoczny, ale sprobowalam jej tylko od przyjaciolki wiec nie moge sie jakos szerzej wypowiedziec :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety piekło dopóki jej nie zmyłam i jeszcze dłużej :((
UsuńNie wiedziałam, że są miniaturki tych masek. Czytałam o nich różne opinie, jedyni je bardzo chwalą, inni mówią, że są nie warte zakupu. Szkoda, że się nie sprawdziły, choc tyle, że kupiłaś małe opakowanie, w nie wydałas 200zł za duże. Wtedy by było gorzej :D
OdpowiedzUsuńW sumie zaoszczędziłam 200 złotych, mam się z czego cieszyć :D ;D
UsuńTroszkę drogie Ale jakbym miała wypróbować to tylko ta druga :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobry artykuł. Wypróbuje te porady. Polecam stosowć Inhalatory ultradźwiękowe. Bardzo dobrze leczą zatoki i astmę.
OdpowiedzUsuń