NOWA FORMUŁA LANCOME TEINT IDOLE ULTRA WEAR
Dior to zrobił, YSL to zrobił, nawet Inglot to zrobił, a teraz i Lancome. Dzisiaj porozmawiamy o nowej, odświeżonej wersji podkładu Lancome Teint Idole Ultra Wear. Nowa formuła kultowego podkładu Lancome trafiła do sprzedaży dosłownie kilka dni temu, a ja już dziś przygotowałam dla Was jego recenzję.
Ulepszanie formuł znanych i lubianych podkładów stało się tak modne, że zastanawiam się kto będzie następny. Może Fenty odświeży odrobinę swój Pro Filter? Zobaczymy. Dzisiaj będziemy oceniać nową formułę podkładu Lancome Teint Idole Ultra Wear, który akurat dobrze znałam i lubiłam. Czy warto było go odświeżyć? Czy nowa formuła jest lepsza? Dla fanek starej wersji mam jeszcze dobrą wiadomość: w wielu miejscach stara formuła jest wyprzedawana, więc można znaleźć go w o wiele lepszej cenie, niż zwykle.
W podkładzie Lancome Teint Idole Ultra Wear Care&Glow mamy błyszczącą buteleczkę z białą nakrętką, a tu marka postawiła na dokładnie taki sam kształt, ale z matowym szkłem i czarną, matową nakrętką. Obie wersje wizualnie mi się podobają i pięknie wyglądają obok siebie na półce.
Co obiecuje nam Lancome? Według marki jest to podkład do każdego typu skóry, gwarantujący perfekcyjne krycie, matowe wykończenie i trwałość do 24h. Ma nie wysuszać i nie zapychać porów. Dodatkowo ma mieć właściwości pielęgnacyjne, w jego składzie znalazła się witamina E, kwas hialuronowy oraz 81% serum. Podkład ma pielęgnować, chronić przed miejskimi zanieczyszczeniami i pozwalać skórze oddychać. Nowa formuła podkładu zawiera zielony, matowy pigment oraz ultramarynę, które sprawiają, że ma on dopasowywać się do każdego odcienia skóry, nawet do karnacji oliwkowej i bardzo ciemnej bez efektu szarości.
TU MOŻECIE KUPIĆ LANCOME TEINT IDOLE ULTRA WEAR
Czym te obietnice różnią się od starej formuły? Na pewno wzbogacono go o pielęgnację (witaminę E oraz kwas hialuronowy i serum pielęgnacyjne), reszta wydaje mi się bardzo zbliżona, a że lubiłam starą wersję tego podkładu, mam nadzieję, że rzeczywiście wiele w jego wyglądzie i trwałości się nie zmieniło.
Tak samo jak wcześniej, podkład dostępny jest w 45 odcieniach, ale zostały one zmienione, zupełnie zmienione zostały też oznaczenia kolorów, dlatego jeśli znaleźliście już swój najlepszy odcień, możliwe że z nową formułą zaczniecie go szukać od początku. Według Lancome 9/10 osób znalazło swój idealny odcień, a 10/10 osób pozytywnie oceniło nową formułę podkładu.
Konsystencja tego podkładu jest lekka, płynna. Wyjęty na dłoń powolutku spływa. Jest to podkład, który zastyga i przy tym ciemnieje. Miejcie to na uwadze wybierając kolor, żeby zobaczyć ostateczny kolor podkładu trzeba te 3-5 minut poczekać. Podkład ma wysoką pigmentację, dobrze kryje, ale nadal nie jest to obiecywane "pełne krycie", ja bardziej oceniłabym je jako średnie, ewentualnie po dobudowaniu średnie+. Bardzo ładnie rozprowadza się na skórze i pięknie wtapia się w skórę. Bardzo podoba mi się jak wygląda na twarzy, jego wykończenie jest matowe, ale w bardzo naturalny sposób.
W składzie tego podkładu jest m.in alkohol, dlatego polecałabym go przede wszystkim dla osób z cerą tłustą, mieszaną. Jeśli macie skórę suchą, ale nie reaguje ona mocno na alkohole w składzie i nie przesuszają one jej: możecie spróbować czy się u Was sprawdzi.
Podkład Teint Idole Ultra Wear dobrze utrzymuje mat około 6-7 godzin, ale wygląda dobrze znacznie dłużej. Nawet kiedy zaczyna się wyświecać, nadal wygląda zdrowo i spokojnie można nosić go nadal. Na większe wyjścia będzie jak najbardziej ok, można nałożyć go na wesele czy inną całonocną imprezę i cieszyć się dobrym makijażem przez całą noc.
Moim zdaniem bardzo dobry podkład. Mam tylko jedno "ale": jest bardzo podobny do podkładu Care&Glow. Fakt, wykończenie nieco się różni i jeśli chcecie nieco większego rozświetlenia to wersja Care&Glow będzie troszeczkę bardziej świetlista, ten nowy Teint Idole ma bardziej matowe wykończenie, ale też nie jest to stuprocentowy, płaski mat. Oba zastygają, oba dają piękny efekt wygładzenia skóry, oba bardzo ładnie wtapiają się w skórę i zdecydowanie upiększają. Nawet oba mają właściwości pielęgnacyjne. Także jedyne co je dzieli to odrobinkę inne wykończenie, ale moim zdaniem nie sprawia to, że potrzebujecie obu. Oba będą dobre dla cer tłustych i mieszanych, Care&Glow może być odrobinkę lepszy dla cer suchych, ale doskonale wiecie, że ja też mam cerę suchą i akurat w nowej wersji Teint Idole Ultra Wear alkohol w składzie i zastyganie podkładu mi nie przeszkadzają. Podsumowując: dla mnie nowa wersja Teint Idole jest jak najbardziej na tak. Jego trwałość jest tak samo dobra jak do tej pory, wydaje mi się, że odrobinkę polepszyła się konsystencja, a efekt jest przepiękny.
Dajcie znać czy podoba się Wam efekt jaki daje nowa wersja Lancome Teint Idole Ultra Wear i czy używałyście starej wersji tego podkładu.
To co: nowy Teint Idole czy wersja Care&Glow?
Miałam kiedyś, całkiem dobrze się sprawdził :)
OdpowiedzUsuńKiedyś uwielbiałam ten podkład ;) Szkoda, że trzeba od nowa szukać dla siebie idealnego odcienia :P
OdpowiedzUsuń