MEXMO CUTE BUT PSYCHO (BY "ANDZIATHERE") | WIELKIE "TAK" DLA POLSKICH KOSMETYKÓW!
Wiecie kim jest AndziaThere? Być może niektóre z Was wiedzą, ale te, które nie mają pojęcia- nie martwcie się, ja też do tej pory nie wiedziałam. "AndziaThere", czyli Angelika Martyn, to blogerka, youtuberka, influencerka, która niedawno stworzyła paletę cieni obok której nie mogłam przejść obojętnie!
A zatem obejrzyjmy razem piękną paletę Cute but Psycho, owoc współpracy AndziaThere z Mexmo. Cienie Mexmo pokazywałam już na moim blogu i Instagramie wielokrotnie. Najczęściej są niesamowicie napigmentowane, mają intensywne, żywe kolory i jakość mogącą zawstydzić Hudę Kattan i Anastasię Soare razem wzięte.
Nie będę ukrywać, że oprawa graficzna palety Cute but Psycho zupełnie do mnie nie przemawia. Nie podoba mi się użycie zdjęcia influencerki, nie przemawia do mnie młodzieżowa grafika. Mam wrażenie, że użyte na okładkę zdjęcie zostało wybrane losowo z profilu AndziaThere na Instagramie i nie ma nic wspólnego z samą paletą i kolorami, jakie się w niej znalazły. Ale...
Środek palety wszystko mi wynagradza. Mamy tu aż 18 przepięknych cieni. Niektóre z nich są tak unikatowe, że nie pozostaje nic innego jak wzdychać nad ich pięknem. Jedenaście cieni to maty, a pozostałe siedem to błyski. Wszystkie cienie są bardzo mocno napigmentowane i łatwo się z nimi pracuje.
Zacznijmy od omówienia matów. Matowe cienie mają mocną pigmentację i bardzo przyjemną, miękką formułę. Ich konsystencja nie jest ani zbyt mokra, ani zbyt sucha. Gdybym miała je porównać do matów jakiejś innej firmy, byłyby to matowe cienie BPerfect. Z którymi swoją drogą cienie Mexmo świetnie się łączą. Maty od Mexmo blendują się praktycznie same, można nimi szybko wyczarować perfekcyjnie roztarty makijaż. Jeśli dobierzemy właściwe kolory, stworzenie płynnych przejść między poszczególnymi cieniami jest wręcz dziecinnie proste. Nałożone odpowiednią techniką nie tworzą plam, nie robią "dziur" na powiece. Maty z tej palety weszły do czołówki moich ulubionych matowych cieni. Osoby, którym praca z matowymi cieniami "nie idzie" z tymi nie powinny mieć specjalnych problemów.
Błyszczące cienie od Mexmo jak zawsze trzymają poziom. Zawsze zachwycam się ich błyskami, mogłyście je zobaczyć np. we wpisie o kolekcji świątecznej. Można powiedzieć, że to ten sam rodzaj błysku, z jakiego znamy Turbo Pigmenty Glam Shop. Błyszczące cienie są tak samo mocno napigmentowane jak matowe (oprócz toperów!), mają piękne kolory i dają idealny efekt tafli blasku. Pokochałam je od pierwszego wejrzenia i z przyjemnością sięgam po nie, nawet aby urozmaicić "zwykły" brązowy makijaż. Błyski są podzielona na "topery" i klasyczne cienie błyszczące. W palecie znalazły się dwa topery: On Top i Blink Blink. To cienie bez bazy kolorystycznej, które transferują się na palce/powiekę jako same połyskujące drobinki. On Top ma drobinki zielonkawe, a Blink Blink niebieskie i srebrne. W sztucznym świetle bardzo intensywnie się mienią, przepięknie wyglądają w wieczorowych makijażach. Pozostałych pięć połyskujących cieni ma już mocniejszą bazę kolorystyczną i nałożone na bazę dają piękne, intensywne, mieniące się tysiącami drobinek kolory.
Kolorystyka palety jest bardzo ciekawa. Znalazły się tu cienie, które bardzo przypominają mi kolory z palet BPerfect Carnival, ale i zupełnie nowe, nietypowe odcienie. Cieniami, które mocno kojarzą mi się z BPerfect są jaskrawy róż "Pink Princess" oraz "Spill The Tea". Porównanie z paletami Carnival nasuwa się także przez ilość kolorów, ale bez przesady: na świecie jest dużo kolorowych palet. W Cute but Psycho znalazły się przepiękne fiolety, dla których zdecydowanie warto było kupić tą paletę, oraz idealna, egzotyczna zieleń "Monstera", jakiej nie mam w żadnej innej palecie, nie widziałam też nigdzie cienia w tak pięknym odcieniu i o dobrej pigmentacji. Przepięknym, bardzo nietypowym cieniem jest też "Moody" (ni to fiolet, ni to granat). Nie jest to paleta do dziennych makijaży, nie jest to też paleta "samodzielna", którą skomponujemy pełny makijaż, bez sięgania po inne cienie, ale nie każda musi taka być. Dla mnie to fantastyczna paleta dodatkowa, w której znalazły się kolory bardzo urozmaicające moje makijaże.
Kolory:
- On Top- czyli "topper", który możemy dołożyć na inny błyszczący lub matowy cień; On Top nie ma bazy kolorystycznej, to same zielonkawe, mocno mieniące się drobinki
- Send Nudes- to połyskujący cień o cielistej bazie kolorystycznej, z mnóstwem iskrzących drobinek, daje na powiece bardzo "mokry efekt", może też sprawdzić się jako rozświetlacz
- Queen Bee- matowy, jaśniutki, mocno napigmentowany żółty
- Psycho- mocno napigmentowana, jasna, pastelowa zieleń, o matowym wykończeniu
- Cat Eye- piękny, mocno nasycony, ciemno zielony błysk, ze złotymi drobinkami
- Monstera- egzotyczna, mocno nasycona zieleń, bardzo nieoczywisty cień, o matowym wykończeniu
- Blink Blink- kolejny topper, tym razem z chłodnymi błękitnymi i srebrzystymi drobinkami
- Rose Goals- przepiękny "ślubniaczek", idealny cień do delikatnych makijaży ślubnych i okolicznościowych, jego baza jest różowa, z różowymi i złotymi drobinkami,
- Rich Bitch- 100% złota w złocie, złota baza, złote drobinki, przepiękny blask
- Spill The Tea- matowa brzoskwinka, która bardzo przypomina mi paletę Carnival
- Bite Me- matowy, różowy fiolet, bardzo ładny, uroczy kolor
- Royal- fioletowa baza, złoto- różowo- fioletowe drobinki, przepiękny blask
- Pink Princess- neonowy, matowy róż
- Stalker- bardzo ładny ciemny, matowy róż, wpadający w bordo, niesamowicie miękka formuła
- Bestie- konsystencja jak masełko, idealny neutralny brąz o matowym wykończeniu
- Drama- bardzo ciemny, intensywny fiolet
- Cute- matowy, jasny, prawie pastelowy fiolet
- Moody- bardzo chłodny fiolet, a może to już granat? Nietypowy kolor, który pięknie współgra z fioletami i niebieskościami, wykończenie matowe
Cienie są BARDZO mocno napigmentowane. Są tak mocno napigmentowane, że zagraniczne marki umieściłyby na tyłach opakowania napis "nie stosować na powiekach", ponieważ barwią skórę. Barwią też białe włosie pędzli, które później ciężko "doprać", ale coś za coś: albo piękna intensywność kolorów na powiekach, albo czyste pędzle.
Czy kupiłabym paletę Cute but Psycho ponownie? Jestem pewna, że tak. Jej cena, biorąc pod uwagę jakość cieni i ich ilość, nie jest wysoka. Za 18 bardzo dobrej jakości cieni płacimy 149 złotych, czyli około 8 złotych za jeden cień, o gramaturze 1,3g. Dla porównania: 1 cień Inglot kosztuje od 18 do 23 złotych/ 1,9g, a jakość ich matów jest o wiele słabsza. Z kolei paleta 40 cieni BPerfect kosztuje około 200 złotych, ale zdarza się, że niektóre cienie są wadliwe (jak cień "Boy" w mojej palecie Clientele). Tu wszystkie kolory są dobrej jakości i nie spodziewam się, żeby komukolwiek trafiła się paleta z "plastelinowym" cieniem.
Dla mnie to Polski "odpowiednik" palety BPerfect Carnival, który na stałe zagości w moich makijażach. A jeśli śledzicie mojego Instagrama, wiecie jak kocham KOLOR... (Hej! Jeszcze nie śledzisz? Najwyższa pora to nadrobić: @agatawelpa). Moje serce jednorożca zdecydowanie szybciej bije kiedy patrzę na takie kolory jak Monstera, Moody czy Bite Me. Coś wspaniałego.
I jak Wam się podoba? Który kolor skradł Wasze serca?
Maty mają moc, jednak z powodu twórcy nie zakupię palety :)
OdpowiedzUsuńNo cudne kolory <3 niestety zbyt wielu cieni bym nie używała :(
OdpowiedzUsuńPiękna paleta! Na początku mi się nie podobała, ale im więcej swatchy i prac nią wykonanych widzę tym bardziej mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńSporo fajnych kolorów np. limonka, zielony brokat ;)
OdpowiedzUsuń