NOWOŚĆ: MASCARA MAYBELLINE TOTAL TEMPTATION
W ofercie kosmetyków drogeryjnych pojawia się ostatnio mnóstwo ciekawych nowości. Jedną z nich jest kolekcja Total Temptation od Maybelline, w skład której wchodzą mascara, palety cieni, róży i rozświetlaczy oraz kredka do brwi. Kosmetyki drogeryjne dzięki takim kolekcjom są na coraz wyższym poziomie, a przecież my, Klientki, lubimy mieć wybór.
MASCARA MAYBELLINE TOTAL TEMPTATION
Z nowej kolekcji najbardziej spodobała mi się mascara. Bardzo rzadko testuję mascary. Głównie dlatego, że częściej doklejam rzęsy na pasku, niż noszę pomalowane tylko swoje naturalne. Jednak tym razem skusiłam się na wypróbowanie nowości od Maybelline. Wszystkie kosmetyki z kolekcji Total Temptation mają przepiękne opakowania w odcieniu jasnego różu. Mascara ma duże opakowanie, jednak w środku jest jej około 8,6ml (czyli całkiem standardowo, ale przez opakowanie wygląda jakby było jej tam więcej). Nie da się nie wrzucić jej do koszyka w trakcie zakupów w drogerii.
Mascarę pokochałam od pierwszego wejrzenia, przede wszystkim dzięki klasycznej, dużej szczoteczce. Po miesiącach używania szczoteczek silikonowych, powrót do klasycznego aplikatora bardzo mnie ucieszył. Taka szczoteczka pozwoli uzyskać fenomenalną objętość rzęs (w przeciwieństwie do aplikatorów silinonowych, które częściej ładniej rozdzielają rzęsy i wydłużają je). I rzeczywiście stosując mascarę Total Temptation uzyskujemy znaczne zwiększenie objętości rzęs i tylko lekkie ich wydłużenie. Ciężko mi ocenić czy mnie to cieszy, moje rzęsy są tak liche (ani nie są długie, ani grube, ani podkręcone), że żadna mascara nie daje na nich spektakularnego efektu.
➥ Mascara Loreal False Lash Wings Sculpt
Moje rzęsy są proste (kiedy doklejam sztuczne podkręcam je zalotką, ale czasami i to nie pomaga), a do tego cieniutkie i krótkie. Nie istnieje mascara, która nadałaby im rzeczywiście widocznej objętości i długości porównywalnej z efektem jaki dają sztuczne rzęsy. Mascara Maybelline Total Temptation nadaje im objętości i odrobinę je wydłuża, mi to wystarcza bo wiem, że w ich przypadku lepiej nie będzie. A mogłoby być gorzej... Niektóre mascary brzydko sklejają moje rzęsy zamiast nadać im objętości- wtedy zamiast mieć dużo pięknie pogrubionych rzęs, mam rzęsy zlepione w pajęcze nóżki. Total Temptation nie skleja mi rzęs, a na dodatek (jak na taką szczoteczkę) ładnie je rozdziela.
Mascara jest idealnie czarna, to prawdziwa, intensywna, głęboka czerń. Ma też bardzo dobrą konsystencję. Czasami kupując nową mascarę możemy odczuć, że jest zbyt rzadka i lepiej zostawić ją na kilka dni aby zgęstniała. W przypadku tej mascary konsystencja jest dobra od samego początku (i tak, mam pewność, że kupiłam mascarę, która nigdy nie była otwierana). Tusz równo oblepia rzęsy, nie pozostawia na nich brzydkich grudek. Najlepiej wygląda (szczególnie kiedy macie tak proste rzęsy jak ja) na rzęsach podkręconych zalotką. Mascara ładnie trzyma się rzęs, w ciągu dnia nie kruszy się i nie osypuje pod oczy.
Tusz Maybelline Total Temptation kupiłam w Rossmannie za niecałe 30 złotych, myślę, że to dobra cena za tą mascarę, adekwatna do jej jakości i pojemności. Jak prezentuje się na rzęsach możecie zobaczyć na zdjęciach wyżej.
Używałyście już mascary Total Temptation? Co myślicie o tej kolekcji?
Mascarę pokochałam od pierwszego wejrzenia, przede wszystkim dzięki klasycznej, dużej szczoteczce. Po miesiącach używania szczoteczek silikonowych, powrót do klasycznego aplikatora bardzo mnie ucieszył. Taka szczoteczka pozwoli uzyskać fenomenalną objętość rzęs (w przeciwieństwie do aplikatorów silinonowych, które częściej ładniej rozdzielają rzęsy i wydłużają je). I rzeczywiście stosując mascarę Total Temptation uzyskujemy znaczne zwiększenie objętości rzęs i tylko lekkie ich wydłużenie. Ciężko mi ocenić czy mnie to cieszy, moje rzęsy są tak liche (ani nie są długie, ani grube, ani podkręcone), że żadna mascara nie daje na nich spektakularnego efektu.
➥ Mascara Loreal False Lash Wings Sculpt
Moje rzęsy są proste (kiedy doklejam sztuczne podkręcam je zalotką, ale czasami i to nie pomaga), a do tego cieniutkie i krótkie. Nie istnieje mascara, która nadałaby im rzeczywiście widocznej objętości i długości porównywalnej z efektem jaki dają sztuczne rzęsy. Mascara Maybelline Total Temptation nadaje im objętości i odrobinę je wydłuża, mi to wystarcza bo wiem, że w ich przypadku lepiej nie będzie. A mogłoby być gorzej... Niektóre mascary brzydko sklejają moje rzęsy zamiast nadać im objętości- wtedy zamiast mieć dużo pięknie pogrubionych rzęs, mam rzęsy zlepione w pajęcze nóżki. Total Temptation nie skleja mi rzęs, a na dodatek (jak na taką szczoteczkę) ładnie je rozdziela.
Mascara jest idealnie czarna, to prawdziwa, intensywna, głęboka czerń. Ma też bardzo dobrą konsystencję. Czasami kupując nową mascarę możemy odczuć, że jest zbyt rzadka i lepiej zostawić ją na kilka dni aby zgęstniała. W przypadku tej mascary konsystencja jest dobra od samego początku (i tak, mam pewność, że kupiłam mascarę, która nigdy nie była otwierana). Tusz równo oblepia rzęsy, nie pozostawia na nich brzydkich grudek. Najlepiej wygląda (szczególnie kiedy macie tak proste rzęsy jak ja) na rzęsach podkręconych zalotką. Mascara ładnie trzyma się rzęs, w ciągu dnia nie kruszy się i nie osypuje pod oczy.
Tusz Maybelline Total Temptation kupiłam w Rossmannie za niecałe 30 złotych, myślę, że to dobra cena za tą mascarę, adekwatna do jej jakości i pojemności. Jak prezentuje się na rzęsach możecie zobaczyć na zdjęciach wyżej.
Używałyście już mascary Total Temptation? Co myślicie o tej kolekcji?
Ale bajeczne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńProduktów nie znam, ale cienie wyglądają pięknie na oku.
To samo chciałam napisać :)
Usuńaktualnie nie mam potrzeby kupować nowej ale efekt jest przyjemny ;)
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy nie są może najlepszą reklamą, ale widać różnicę :D
UsuńAle ma ładne opakowanie! W ogóle mascara temptation, ale najbardziej tempting to tu i tak jest ta paleta Too Faced, tak mi się podoba! ♥ A co do mascary to ja mam teraz taką, która jest dla mnie strasznym bublem, w ogóle nic nie robi na moich rzęsach! Chyba że się mega przyłożę do nakładania i dam dwie warstwy, to coś widać, ale słabo. A ja mam naturalnie dość ładne rzęsy i jak dotąd każda, ale to każda mascara wyglądała super, a teraz takie smutne nic. Niedługo będę musiała kupić nową mascarę, to może wezmę tą Maybelline, wydaje się fajna :)
OdpowiedzUsuńA jaką mascarę teraz masz? :D Co do palety, racja jest niesamowita i kradnie każde zdjęcie ;D
Usuńjeszcze nie miałam okazji go używać ;-)
OdpowiedzUsuńOsobiście używam Loreal False Lash Wings, według mnie lepszej nie ma! Ale czaję się na tę, o której dzisiaj piszesz. Dużo dobrego o niej słyszałam, a cena też jest bardzo kusząca :)
OdpowiedzUsuńPS. Bardzo ładne zdjęcia <3
Cena jest niesamowicie kusząca, a do tego zbliża się promocja w Rossmannie :D
UsuńTusze Maybelline zazwyczaj mi się dobrze spisują więc i pewnie na to cudo się skuszę :). Na pewno duży plus za opakowanie :D.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się szata graficzna tej nowej kolekcji. Jeszcze nic nie testowałam ale być może sięgnę po tusz. Ostatnio z moimi rzęsami mam love & hate relationship.
OdpowiedzUsuńJa mam tak z moimi zawsze więc doskonale Cię rozumiem :D
UsuńMa urocze opakowanie <3 Póki co nie szukam nowej maskary, ale na pewno ja sobie zapamiętam :)
OdpowiedzUsuńFajne opakowanie i efekt daje też przyjemny :3
OdpowiedzUsuńKoniecznie musze ja kupic, bardzo mnie ciekawi jak sprawdzi sie na moich rzesach :*
OdpowiedzUsuńMoim ulubieńcem jest maskara z Eveline, So Glamour, Volume Mascara. Chyba ze względu na szczoteczkę, bo uwielbiam sylikonowe. Oczywiśćie próbuje inne i tą muszę wypróbować. :)
OdpowiedzUsuńDużo dobrego o niej słyszałam! Chyba czas sprawdzić czy z moimi coś zrobi :)
Usuńjakoś do mnie nie przemawia. Może to kwestia rzęs, ale efekt nie bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy solo są o-kro-pne :D
Usuń