Polecane posty

BPERFECT CARNIVAL III LOVE TAHITI

 


 

Nareszcie jest! Trzecia paleta z serii Carnival (tak, mam je wszystkie, jak Pokemony!), czyli BPerfect Carnival III Love Tahiti. Czy najpiękniejsza z całej trójki? Czym się wyróżnia? Dlaczego warto ją kupić, mając pozostałe palety Carnival? 


Wydaje się, że paleta Carnival III Love Tahiti jest podobna do swojej starszej siostry Carnival XL Pro. Mimo tego to dwie zupełnie różne palety, z różnymi cieniami i warto mieć je obie. 

W Carnival III Love Tahiti znalazło się 40 cieni. Tym razem zrezygnowano z umieszczania w palecie rozświetlaczy i innych kosmetyków do makijażu twarzy. Dla mnie to dobrze, nie lubię takiego łączenia produktów w paletach i palet "do wszystkiego". Wiem, że niektórym to dobrze się sprawdza (np. na wyjazdy) i sama nie rozpaczałam mając w poprzednich paletach Carnival rozświetlacze. Jednak często traktuje je bardziej jako rozświetlacze do oczu, albo zupełnie o nich zapominam. 

 




 

 

Moim zdaniem paleta z samymi cieniami prezentuje się wizualnie lepiej. W palecie Carnival III duże wrażenie robi dopracowane pod każdym względem opakowanie. Paleta jest czarno-biała, w paski, a dodatkową ozdobą są kolorowe liście i złoty napis. Liście i napis są wytłoczone i bardziej połyskujące od reszty palety, a złoty napis Carnival III połyskuje jakby zrobiony był z prawdziwego złota. Ostatecznie paleta może być piękną ozdobą toaletki, a nie tylko "zwykłą" paletą cieni. W palecie nie umieszczono aplikatora, ale znalazło się miejsce dla sporego lusterka, które trochę obciąża paletę, ale jest dobrej jakości i można się przy nim pomalować. 

W palecie znalazło się 40 cieni. 31 z nich to maty, a 9 to cienie błyszczące, o różnej intensywności. Wśród tej 40 znalazło się 8 cieni, które z tyłu opakowania producent oznaczył gwiazdką. Są to cienie, które według BPerfect nie powinny być używane na powiekach, ale np. na twarzy. W poprzednich paletach też były tego typu pigmenty i wiecie co? Używam ich na oczach i żyję, ale oczywiście nie namawiam do tego. Te cienie mogą np. barwić powiekę ze względu na BARDZO mocną pigmentację. 

Maty BPerfect ani trochę się nie zmieniły. To nadal bardzo mocno napigmentowane cienie, o przyjemnej w pracy formule. Cienie matowe BPerfect są miękkie, masełkowate, rozcierają się niemal same. Praca z nimi to sama przyjemność. Maty rozcierają się do chmurki i pięknie blendują się między sobą. Cienie błyszczące mają różne formuły, ale wszystkie są bardzo dobrze napigmentowane i pracuje się z nimi równie łatwo. Można idealnie rozetrzeć je z cieniami matowymi, dobrze łączą się też z innymi błyskami, także innych firm. Wszystkie cienie z palety Carnival III Love Tahiti mają dobrą pigmentację i są bardzo trwałe. Cienie przez cały dzień nie zbierają się w załamaniu powieki i nie rolują się, a ich intensywność nie maleje.

Pozostaje kwestia "tworzenia się dziur" i "robienia plam".  To rzeczywiście może się zdarzyć, ale wszystko zależy od używanej bazy. Moją ulubioną bazą do matów jest ostatnio baza pod cienie MAC, ale przetestowałam te cienie także na korektorze, jak nakładałam makijaż do niedawna. W tych "gorszych" warunkach nadal dobrze pracowało się z zieleniami, żółciami oraz odcieniami czerwieni i różu. Troszkę gorzej wypadały fiolety, a szczególnie: Blackberry, Grape i Twilight. 

 



 

Paleta BPerfect Carnival III Love Tahiti kolorystycznie jest bardzo uporządkowana. Dwa pierwsze rzędy to cienie zielone, morskie i niebieskie. Wydawać by się mogło, że nie pasuje tu kolor "Vanilla", ale po użyciu go okazuje się, że to nie delikatny beżyk, jak wydaje się na pierwszy rzut oka, a cielisty cień, który opalizuje na seledynowo, a dodatkowo ma w sobie zielone drobinki. Bardzo ciekawym, nietypowym odcieniem jest też "Bamboo", który jest trochę przybrudzoną limonką. Pokochałam też intensywniejsze, czyste zielenie "Forest" i "Tropics", a jeśli zależy Wam na bardziej neonowej zieleni w palecie znalazł się matowy, neonowy zielony cień o nazwie "Key Lime" oraz cień błyszczący o równie intensywnym, niemal neonowym kolorze czyli "Tahiti Green". Wśród zieleni umieszczono też "Khaki", bardzo ładny odcień, który fajnie dopełnia zielone, ale i brązowe makijaże oraz morski, trochę pastelowy "Reef". W palecie znalazły się tylko dwa niebieskie cienie i oba są matowe. "The Deep" to intensywny niebieski, ale jeszcze nie granat, z kolei "Lagoon" to taki klasyczny niebieski. 

Dwa kolejne rzędy to odcienie brązu, żółtego, intensywny koral i delikatne odcienie zgaszonego różu. To dzięki tym dwóm rzędom cieni ta paleta sprawdzi się także do makijaży okolicznościowych, w tym ślubnych. Idealnym "ślubniakiem" jest dla mnie np. cień "Bare", który jest na pograniczu różu i pomarańczu. Ciekawy jest też "Tan lines", który jest brązem z różową nutą, ale ma trochę mocniej zbitą formułę więc ciężej się nabiera. Efekt jaki nim można uzyskać jest bardzo subtelny, całkiem fajny do makijaży ślubnych. Kolejnym brązem jest "Cocoa", który świetnie się z nim dopełnia. Nie da się nie uwielbiać "Ginger" czyli rudego pomarańczu, idealnego do wykończenia brązowych, ciepłych makijaży. "Hibiscus", "Coral" i "Yello" to najintensywniejsze kolory w tych rzędach w odcieniach (po kolei) różu, pomarańczu i oczywiście żółci. Idealnie do użytkowych makijaży sprawdzi się też "Sand", który jest bardzo delikatną brzoskwinką. Kolor "Clay" nie zmieścił się w dwóch poprzednich rzędach. To odcień brudnej zieleni. No i oczywiście "Rum". Bardzo mokry, bardzo intensywnie połyskujący. Złoto, ale z rudawym odcieniem i złotymi drobinkami. 

Kolejne dwa rzędy to pomarańcze i czerwienie, ale i początek róży/fioletów, których w tej palecie jest najwięcej. "Mango", "Sundown", "Blaze" i "Chilli Pepper": jeśli chcecie stworzyć makijaż- zachód słońca to właśnie z nimi. Cudowne odcienie pomarańczu i czerwieni, które zachwycają. Z kolei "JJ" to taki "zwyklaczek", metaliczny ciemny róż, który niczym specjalnym się nie wyróżnia. Powoli przechodzimy do fioletów, ale zanim fiolety: róże. Pierwszy, który bardzo wpadł mi w oko to "Bloom", który jest intensywny, matowy, malinowy. "Pearl" na pierwszy rzut oka wydaje się nieciekawy, ale to całkiem ładny, jasny, perłowy różz mnóstwem srebrnych drobinek. Uwagę zwraca za to "Blue Moon", który jest taki troszkę kosmiczny. To cień o chłodnej fioletowej bazie z różowymi, niebieskimi i fioletowymi drobinkami. "Pink Lily" to ciemniejszy neonowy róz. Ostatni cień w tych rzędach to "Fruity". Takiego koloru mi brakowało i tu zaczyna się magia. Kolejne cienie, które będę Wam pokazywać to fiolety w najróżniejszych odcieniach, dla których głównie kupiłam tą paletę. "Fruity" to fiolet o średniej intensywności idący w raczej ciepłą stronę. Idealny. 

No i oto one! Fiolety BPerfect, które najbardziej mnie zachwyciły. Zacznijmy od pierwszego cienia czyli "Lilac". To pastelowy, trochę cukierkowy fiolet idący w stronę różu. Kolejny to "Tahiti", ciemniejszy fiolet, który idealnie do niego pasuje. "Rose Pink" to cukiereczek, mocno połyskujący cień o różowej bazie, ze złotymi i różowymi drobinkami. "Magenta" czyli taki różo-fiolet, raczej ciemniejszy. "Blackberry" to bardzo ciemny, chłodny fiolet, o twardej formule, który na złej bazie może robić plamy. "Grape" to ciemniejsza malina, wpadająca w ciepłe fiolety, z kolei "Twilight" to bordo, o różowym odcieniu. Ostatni matowy cień w palecie to "Black Beach", którego intenywność pozostawia wiele do życzenia, niestety nie jestem fanką czarnych cieni BPerfect. W palecie są jeszcze dwa błyski: "Amethyst", który jest mocniej napigmentowanym fioletem z różowym poblaskiem i "Starlight", dający piękny, mokry efetk jasny fiolet o foliowym wykończeniu. 





 

Na pierwszy rzut oka palety Carnival XL Pro i najnowsze Carnival III Love Tahiti wydają się podobne i te kolory rzeczywiście są podobne, ale nie identyczne. Mając obie te palety można tworzyć jeszcze piękniejsze, płynniejsze przejścia w makijażu, dodając kolejne kolory przejściowe. Dzięki temu makijaż może być jeszcze bardziej dopracowany i jeszcze bardziej idealny. 

Cena palety w polskich sklepach internetowych to około 180 złotych, ale moim zdaniem te cienie warte są dużo więcej. Nawet gdyby ta paleta kosztowała 250 złotych i tak bym ją kupiła.

Recenzje pozostałych palet Carnival możecie znaleźć tu:

  1. BPerfect Carnival
  2. BPerfect Carnival XL Pro

Dajcie znać czy macie pozostałe palety Carnival i czy planujecie kupić kolejną. Ja już teraz mam nadzieję na czwartą paletę z tej serii. Dobrych matów nigdy zbyt wiele. 

 


Tydzień Palet

1. Mexmo Cute but Psycho

2. Jeffree Star Cremated

3.  Too Faced Born This Way

4. Makeup Atelier Paris T05

5. Pat McGrath Ecstasy Subversive

6. BPerfect Love Tahiti 

7. Tune x Daniel Sobieśniewski Oriental Soul

 

 

Co myślicie o Carnival III Love Tahiti?


Komentarze

  1. Piekne wyraziste kolory <3 Sama mam za małe umiejętnosci na takie odcienie, ale super sie prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam, jestem zachwycona- jak i dwójką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raj dla makijażystów :D Kolory wydają się być nieziemsko intensywne ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie obłędne kolory *.* zdecydowanie raj dla świrów makijażowych :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za każdy pozostawiony komentarz! Komentarze są dla mnie najlepszą motywacją do dalszego pisania i rozwijania mojego miejsca w sieci. ❤

Komentarze które uznam za próbę reklamy produktów czy usług zostaną usunięte. Jeśli chcecie wykupić reklamę zapraszam do kontaktu: agatawelpa@gmail.com

instagram @agatawelpa