CHARLOTTE TILBURY AIRBRUSH FLAWLESS FOUNDATION | FILTR ZAMKNIETY W BUTELCE?
Kosmetyki Charlotte Tilbury od kilku miesięcy dostępne są w Polskiej Sephorze. Hura! Trochę szkoda, że nie doczekały się swojej „szafy” w Szczecińskich sklepach, ale lepsze te kilka kosmetyków, ułożonych bez ładu i składu na bocznej półce, niż nic.
Korzystając z tej okazji, postanowiłam nareszcie przetestować podkład Charlotte Tilbury Airbrush Flawless, który zbiera bardzo mieszane recenzje. Są osoby nim zachwycone, jak i takie, które go wręcz nienawidzą. Po której stronie barykady się znalazłam? Zaraz się dowiecie.
KUP CHARLOTTE TILBURY AIRBRUSH FLAWLESS FILTER
Kosmetyki Charlotte Tilbury mają piękne opakowania. Jednocześnie jest to pierwsza rzecz do której się „przyczepie”. Opakowania są piękne, to fakt, eleganckie, ale też bardzo mało trwałe. Kupując kosmetyk za 200-300 złotych spodziewam się, że będzie wyglądał dobrze „do końca”, aż go zużyje. Serio, uważam, że napisy i inne ozdobniki na opakowaniu powinny przetrwać te 12-24 miesiące (zwykle taka jest data ważności). Np taki Estee Lauder Double Wear, jest o wiele tańszy, jego data ważności to 24 miesiące od otwarcia i nigdy nie zdarzyło mi się żeby przed upływem tego terminu wyglądał jak śmieć. A niestety tylko tak można opisać jak wyglądał mój Hollywood Flawless Filter od Charlotte już po 2-3 miesiącach. Napisy zaczęły schodzić już po miesiącu, nie wspominając jak wyglądał na koniec. Do drugiego opakowania nie miałam już wielkich nadziei: też wygląda fatalnie już po kilku miesiącach. Podkład Airbrush Flawless jest ze mną dość krótko i na razie wygląda ok, ale spodziewam się, że po kilku wycieczkach w kufrze napisy też zaczną się ścierać.
Podkład Charlotte Tilbury Airbrush Flawless kosztuje 195 złotych. Buteleczka mieści 30 ml i jest jednocześnie bardzo zdobna, ale i prosta, elegancka. Podoba mi się i jak dla mnie spełnia wszystkie moje warunki „ładnego kosmetyku”. Buteleczka jest przezroczysta, od razu widać ile podkładu zostało jeszcze w środku. Pompka działa bez zarzutu i podaje ilość podkładu, która mi wystarcza na jedną aplikacje. Podkład dostępny jest w 44 odcieniach, w tonach neutralnych, ciepłych lub chłodnych.
Cena: około 200 złotychKonsystencja: lejącaWykończenie: satynoweKrycie: pełneTrwałość: około 10-12h bez poprawekDla kogo: dla każdego typu cery
Konsystencja podkładu jest rzadka, lejąca. Podczas rozcierania dłońmi podkład lekko gęstnieje. Nakładany gąbeczką lub palcami pięknie stapia się ze skórą, nie daje efektu maski, nie obciąża. Jest bardzo mocno napigmentowany i już cieniutka warstwa daje bardzo dobre krycie. Airbrush Flawless potrafi ukryć wszelkie niedoskonałości, ujednolicić cerę. Daje efekt wygładzenia, zmniejsza widoczność zmarszczek i faktury skóry. Świetnie sprawdza się na każdym typie cery. Skóra wyglada po jego użyciu idealnie, a jednoczenie nie jest to gruba, pudrowa warstwa makijażu, jaką trzeba było nałożyć 10 lat temu żeby ukryć niedoskonałości.
Jego wykończenie jest satynowe, nie jest to całkowity mat. Dobrze sprawdza mi się utrwalenie go pudrem z drobinkami (np. Apollca), który dodatkowo go rozświetli i da jeszcze lżejszy efekt. Charlotte Tilbury Airbrush Flawless utrzymuje się w ładnym stanie przez cały dzień, nie wchodzi w zmarszczki. Z czasem lekko się wyświęca, ale odnoszę wrażenie, że wyglada coraz lepiej, im dłużej się go nosi.
Używam go z pudrem Apollca, Laura Mercier, La Mer The Powder, a także Eveline Wonder Match i Affect. Z każdym wyglada i zachowuje się dobrze.
W Sephorze dostępnych są aż 44 kolory. Mój 4N, który z założenia miał być neutralny, ale moim zdaniem jest mocno żółty i niestety przez to średnio mi pasuje (ja jestem totalnie neutralna- ciepłe podkłady wyglądają u mnie żółto, a różowe najczęściej jakbym była sina). Dlatego najczęściej mieszam go ze zdecydowanie chłodniejszym podkładem. Na zdjęciu możecie zobaczyć go „solo”, tak też go testowałam na sobie, ale nosząc go tylko w domu.
Chyba mimo wszystko należę do grona „zakochanych” w tym podkładzie, bo nie umiem znaleźć żadnych jego wad. Nie wiem do czego mogłabym się przyczepić (oprócz opakowania, oczywiście!). Troszkę nie trafiłam z kolorem i czym "dalej w zimę" tym mniej mi pasuje, ale mieszam go z jaśniejszym odcieniem i mogę nosić. Dobrze sprawdza mi się mieszany z AA Ideal Match. Jeśli szukacie w podkładzie: mocnego krycia, satynowego wykończenia, super trwałości i lekkości to sprawdźcie. Najlepiej zamówić sobie próbkę (próbki tego podkładu można kupić np. na House of Beauty za grosze).
Znacie? Jesteście fanami czy przeciwnikami podkładu Airbrush Filter?
Nie miałam nic od tej marki, ale te opakowania wcale nie zachęcają. Wydając kasę, nawet 20 zł, oczekuję też czytelnych napisów i dopracowanych szczegółów. Wolę sprawdzone produkty niż być rozczarowana.
OdpowiedzUsuń